11 grudnia 2012

Torres: "Jak można nie brać KMŚ na poważnie?"



Choć Klubowe Mistrzostwa Świata nie mają zbyt wielkiej renomy w Europie, to jednak było nie było, chodzi o puchar najlepszego klubowego zespołu świata! Fernando Torres powiedział o swojej determinacji w sięgnięciu po ten puchar i przyznał, że jego kariera ma u źródła... japońskie kreskówki!
"Jak można nie brać tego na poważnie, przecież to puchar dla najlepszej drużyny na świecie. Zapytajcie o ten turniej kibiców w Południowej Ameryce. David Luiz pokazał mi film z kibicami Corinthians żegnających swój zespół na lotnisku - pokazali świetne wsparcie, to dla nich bardzo ważne" - mówi Fernando Torres.
"Być może w Europie nie poświęca się temu tak wiele uwagi, a dla niektórych wręcz nic nie znaczy, ale nie dla mnie. Świetnie jest mieć możliwość walki o to trofeum, a potem być może mówić, że jesteś Mistrzem Świata. Przecież Superpuchar tez był dla nas ważny - przegraliśmy i nie chcę tego teraz powtórzyć."
"Zwycięstwo w Japonii nie wynagrodzi nam odpadnięcia z Ligi Mistrzów - to dwie różne sprawy. Spełniliśmy marzenie, wygrywając ją w poprzednim sezonie, ale nie uda nam się obronić tego tytułu - odpadnięcie z fazy grupowej to wielkie rozczarowanie. Musimy patrzeć do przodu, teraz walczymy w innym turnieju i chcemy wygrać Ligę Europy choćby po to, aby kolejny raz powalczyć o Superpuchar" - podkreśla Torres.
"Musimy zapomnieć o Lidze Mistrzów po to, aby skupić się na sprawach bieżących. W swojej karierze nie masz zbyt wielu szans aby wygrać Klubowe Mistrzostwa Świata, więc musimy dać z siebie wszystko. kto wie, czy dane nam będzie to raz jeszcze?"
Na konferencji prasowej hiszpański napastnik polał trochę miodu na serca gospodarzy przyznając, że to japońska kreskówka skłoniła go do zajęcia się futbolem.
"Pamiętam, że kiedy byłem dzieckiem nie mogłem znaleźć dobrego sygnału TV, a każdy w szkole mówił o japońskiej kreskówce o piłce nożnej. Ta seria nazywała się u nas Oliver y Benji, a w Japonii Captain Tsubasa. Dwaj tytułowi bohaterowie zaczynali w młodzieżówce, potem dostali się do kadry narodowej, zdobyli Mistrzostwo Świata i trafili do Bayernu i Barcelony."
"Właśnie z tego powodu zająłem się piłką - zmusił mnie do tego mój brat, a mnie bardzo podobały się te kreskówki. Chciałem być Oliverem, bo Benji grał na bramce. To był mój pierwszy kontakt z kulturą Japonii" - kończy napastnik Chelsea.